Warta
Poznań źle rozpoczęła drugoligowe zmagania. Zieloni najpierw zremisowali z Kotwicą
Kołobrzeg 1:1, a później przegrali z Rakowem Częstochowa 1:3. W sobotę warciarze znów zakończyli mecz bez punktów - tym razem musieli uznać wyższość Polonii
Bytom, która zwyciężyła po 1:0 trafieniu Sławomira Musiolika. - Gratuluję rywalom, ale gola właściwie strzeliliśmy sobie sami. Uczulałem zespół, że Polonia najlepiej czuję się w grze z kontry, bo pokazali to w Warszawie, gdzie wygrali z Polonią 3:0. No i takiego gola straciliśmy. Musimy przeanalizować tę sytuację bramkową, bo nawet juniorzy nie popełniają takich błędów. Szkoda, bo to był moment meczu, gdy zaczęliśmy grać szybciej i stwarzaliśmy sobie przewagę - mówił po meczu trener gospodarzy Tomasz Bekas.
Szkoleniowiec Warty nie ukrywał, że zespół cierpi na brak napastnika. - W tygodniu wypadł nam ze składu Łukasz Spławski. Wygląda na to, że do końca rundy już go nie będziemy mieć. Jan Paczyński dopiero wróci do nas z Mistrzostw Europy Niesłyszących. Wystawiłem dziś w ataku Krzyśka Biegańskiego, ale widać, że on tam się nie czuje i to nie jest jego pozycja. Zresztą urodziło mu się teraz dziecko, ma zarwane noce - tłumaczył Bekas.
Czy w związku z tym Warta będzie szukała nowego napastnika? - Są dwa tygodnie okienka transferowego, ale muszę porozmawiać z władzami klubu, bo wiadomo, że oglądamy tutaj każdą złotówkę dwa razy. Póki co musimy grać tym, co mamy - zakończył trener warciarzy.