Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
W 2005 roku szwajcarski FC Thun zajął trzecie miejsce w grupie Ligi Mistrzów, za Arsenalem i Ajaxem Amsterdam, ale przed Spartą Praga. Wiosną 2007 r. klub z Thun pozyskał szerzej nieznanego Argentyńczyka, Ezequiela Oscara Scarione. Wtedy nazwisko to w Europie mogli kojarzyć chyba tylko kibice poznańskiego Lecha, dziś jest to gwiazda ligi szwajcarskiej i łakomy kąsek na rynku transferowym. Kolejorz mógł mieć ofensywnego pomocnika u siebie. Choć wersje zdarzeń, dlaczego tak się nie stało, są różne, obie sprowadzają się do tego samego: poznaniacy woleli zaoszczędzić pieniądze.
Smuda: To jednak nie zuchy
Druga połowa sierpnia 2006 roku, ostatnie dni okna transferowego. Bardzo ważnego okna transferowego dla Lecha Poznań, który po przejęciu klubu przez Amicę Wronki ma być nową siłą w polskim futbolu. By walczyć o mistrzostwo kraju, nie wystarczą jednak zawodnicy z kadr czwartej (Amica) i szóstej (Lech) drużyny poprzedniego sezonu. Potrzebne są też transfery.
Do Kolejorza na testy przyjeżdżają dwaj piłkarze z Ameryki Południowej. Pierwszy z nich to kolumbijski obrońca Roller Cambindo Ibarra. Nas interesuje drugi z zaproszonych: 21-letni Argentyńczyk Ezequiel Oscar Scarione, środkowy pomocnik ekwadorskiego Deportivo Cuenca, wypożyczony tam ze słynnego Boca Juniors Buenos Aires, gdzie grał w rezerwach. Testy medyczne wykazały, że obaj są zdrowi. O przydatności dla Kolejorza miały zadecydować treningi i sparingi pod okiem nowego wówczas trenera Lecha, Franciszka Smudy.
Na początku Smuda nie kryje rozczarowania. - Nie są to takie zuchy, na jakich by nam zależało - mówi. - Poczekamy jednak jeszcze, zobaczymy. Po schodach wchodzili sprawnie, ale na boisku oczekuję po nich więcej - dodaje. Co jak co, ale sposób wchodzenia po schodach zawsze był ważny dla oceny piłkarza przez obecnego selekcjonera. Kilka miesięcy później był ważnym kryterium przy zatrudnianiu bułgarskiego obrońcy Kristiana Dobrewa.
Ezechiel Szaron w Stęszewie
Lech gra sparing z Lipnem Stęszew, zespołem klasy okręgowej. W wielkiej ulewie poznaniacy wygrywają 9:1, Scarione strzela dwa gole (jednego, z rzutu karnego, zalicza nawet bramkarz Radosław Cierzniak). Smuda jednak zaczyna być przekonany co do umiejętności Scarione, zwanego przez stęszewskiego spikera z hebrajska ''Ezechielem Szaronem''. - Kusi mnie zwłaszcza ten Argentyńczyk - zmienia front trener. W tym sparingu ważyła się też przyszłość w Lechu, m.in. Mariusza Sachy (wtedy Podbeskidzie, teraz Cracovia), czy Filipa Burkhardta, który na sparing z Lipnem przyjechał prosto z... testów w Celticu Glasgow.
Wróćmy jednak do Latynosów. Kolejorz decyduje: Cambindo niech jedzie do domu, Scarione z nami zostanie. - Rozpoczynamy negocjacje z Boca Juniors, przedstawimy im naszą propozycję cenową - mówi dyrektor sportowy Lecha, Marek Pogorzelczyk.
W Buenos Aires propozycja nikogo nie zwala z nóg. Tym bardziej że Kolejorz nie chciał Scarione wykupić, a jedynie wypożyczyć z opcją transferu definitywnego. Na taki wariant, jak i na zaproponowaną cenę, Boca Juniors się nie zgadza.
- Do tematu wrócimy jednak w styczniu - zastrzega dyrektor Pogorzelczyk. O tym, by tak się stało, nic nie wiadomo.
Gwiazda w Szwajcarii
Nie wiadomo też oczywiście, jak 21-letni Scarione poradziłby sobie w polskiej ekstraklasie. Wiadomo jednak, że 25-latek jest gwiazdą szwajcarskiej ekstraklasy, w swoim zespole gra z ''dziesiątką'' na koszulce, a w rundzie jesiennej był jego kapitanem. Właśnie został wybrany na najlepszego pomocnika ligi przez serwis Sport.ch, wyprzedził miejscową legendę, Hakana Yakina. ''Sześć goli i pięć asyst w 16 meczach, to jego zasługą jest niespodziewane szóste miejsce beniaminka z Thun'' - brzmi uzasadnienie. Że liga szwajcarska jest słaba? W rankingu lig UEFA za pięć poprzednich sezonów europejskich pucharów, Super League jest na 13. miejscu, polska ekstraklasa na 26.
Czas Scarione w Szwajcarii dobiega końca. ''Artysta z Thun zerka na Hiszpanię'' - pisze ''Der Bund'', wskazując na najbardziej prawdopodobny, obok Niemiec, kierunek transferu. Kontrakt Argentyńczyka z klubem kończy się za pół roku.
Scarione nie ma z Poznaniem zbyt dobrych wspomnień. Jak podaje ''Der Bund'', jeszcze podczas pobytu w Ekwadorze, dostał od Lecha propozycję dwuletniego kontraktu z miesięczną pensją 10 tys. franków miesięcznie. Po przyjeździe do Polski w umowie ujrzał jednak inne liczby: 3 tys. franków pensji i cztery lata długości kontraktu.
Lech tamtej jesieni miał jednak w swoich szeregach i latynoskiego rozgrywającego, i Argentyńczyka. Niezależnie od rozmów w sprawie Scarione, Lech prowadził negocjacje z Henrym Quinterosem. Jego grę, a zwłaszcza cudowne gole Peruwiańczyka, wspomina się w Poznaniu do dziś. Drugi transfer z Ameryki Południowej okazał się totalnym bublem, bo obrońca Fernando Bonjour zagrał w Lechu w zaledwie dwóch meczach Pucharu Ekstraklasy. Został sprowadzony na podstawie kaset wideo.
Bartosz Nosal