Sytuacja, w jakiej znalazł się zespół, już dawno wymknęła się spod kontroli sztabowi szkoleniowemu oraz klubowi. Marne pięć punktów zdobyte w jedenastu meczach jeszcze przynajmniej przez kilka następnych kolejek nie pozwoli drużynie opuścić ostatniego miejsca w tabeli. Lech ponosi porażkę za porażką, ma ich już osiem, do lidera Piasta
Gliwice traci aż 22 punkty.
W poniedziałek w klubie zjawił się właściciel Jacek Rutkowski, który wraz z zarządem Lecha przez cały dzień aż do późnego wieczora debatował na temat trudnej sytuacji w Lechu. Decyzja o zwolnieniu trenera Macieja Skorży jednak nie zapadła, a komunikatów w sprawie dalszych losów trenera należy spodziewać się dopiero we wtorek.
Skoro jednak taka decyzja nie została podjęta w poniedziałek, trener Skorża prawdopodobnie pozostanie na swoim stanowisku.
Nikt nie ma wątpliwości, że sytuacja, w jakiej znalazł się Lech, jest nadzwyczajna. Nikt też w klubie nie był na nią przygotowany. Zapewnienia prezesa Karola Klimczaka o tym, że kryzysu nie ma, oraz trenera Macieja Skorży, że bez względu na wszystko należy zachować spokój, odzwierciedlają długi spokój klubu w odniesieniu do fatalnych wyników, jakie od dawna uzyskuje drużyna. Nikt w Lechu nie spodziewał się, że cztery miesiące po wywalczeniu mistrzostwa Polski w ogóle kwestią stanie się zwolnienie trenera, który owo mistrzostwo Lechowi dał. Nie ma planu awaryjnego ani alternatywy, mimo że "Kolejorz" od dwóch miesięcy przegrywał w lidze mecz za meczem. Choć w mediach pojawiają się nazwiska potencjalnego następcy Macieja Skorży (mowa o Janie Urbanie), to tak naprawdę Lech nie prowadził jeszcze żadnych rozmów w tej sprawie.
Nieco podobną sytuację do Lecha (zachowując proporcje) ma w Europie tylko Chelsea Londyn. Mistrz Anglii w ośmiu meczach wygrał tylko dwa razy, dwukrotnie też zremisował i zajmuje 16. miejsce w tabeli. Bardzo poniżej oczekiwań. Mimo to władze Chelsea wystosowały w poniedziałek komunikat wyrażający pełne poparcie dla trenera Jose Mourinho. W Londynie zapewniają, że pozycja Portugalczyka jest niezagrożona.
Lech na razie takiego wotum zaufania w stosunku do Macieja Skorży nie wyraził, ale też szkoleniowca na razie nie zwolnił. Wygląda jednak na to, że działacze mistrza Polski gdzie indziej będą próbowali szukać rozwiązania wyjścia z patowej sytuacji.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Lech będzie chciał wzmocnić drużynę. "Kolejorz" szuka napastnika, bo w braku skuteczności upatruje największej przyczyny obecnej sytuacji. Na jakich jeszcze pozycjach Lech chciałby uzupełnić skład, nie wiadomo.
Okno transferowe dawno zostało zamknięte, a kolejne transfery z klubu do klubu będzie można dokonywać dopiero od
1 stycznia. "Kolejorzowi", jeśli chce pozyskać graczy w trakcie rundy, pozostają tylko zawodnicy wolni, niezwiązani aktualnie kontraktem z żadnym klubem. Takich piłkarzy nie ma wielu, a dyspozycja sportowa tych, którzy są do wzięcia, jest zwykle bardzo dyskusyjna. Wszak z jakiegoś powodu pozostają oni bez przynależności klubowej.
Póki co, jedyną konkretną decyzją podjętą przez działaczy Lecha jest przesunięcie do rezerw bramkarza Macieja Gostomskiego.