Kontuzjowany do niedawna lider Videotonu Szekesfehervar Roland Juhasz nie zagrał w pierwszym meczu obu ekip w
Poznaniu. Dochodził do siebie po kontuzji więzadeł w meczu eliminacji Ligi Mistrzów z BATE Borysow. Było nawet podejrzenie, że je zerwał i lekarze wykluczali jego grę w meczach z Lechem. Okazało się, że jest w stanie wystąpić i w czwartek powinniśmy zobaczyć go na boisku w defensywie Węgrów.
Roland Juhasz to nie tylko wzmocnienie zespołu w obronie, ale i w szatni. Były gracz
Anderlechtu, przyjaciel
Marcina Wasilewskiego jest zawodnikiem, który odpowiada za dobrą atmosferę w Videotonie. A ta, jak zapewnia, idzie w górę. - Robimy wyraźne postępy. Jest znacznie lepiej w porównaniu z tym, co było na początku sezonu - mówi Roland Juhasz. Uważa, że mecz w Poznaniu się do tego przyczynił, choć Węgrzy przegrali aż 0:3. - Gra mojej drużyny w Poznaniu była bardzo dobra. Nie wykorzystaliśmy po prostu sytuacji, których było kilka, zwłaszcza na początku meczu. Lech natomiast był skuteczny, to cała różnica - mówi. Roland Juhasz przyznał, że w długiej karierze piłkarskiej nie spotkał się z sytuacją, by jego zespół odrobił straty rzędu 0:3 z pierwszego meczu. - Jestem realistą i na rewanż z Lechem patrzę jako na okazję do dobrej gdy. Chcemy zagrać na poziomie, zdobyć bramki, zagrać tak, byśmy byli zadowoleni. Chcemy przełamać problemy, z jakimi się borykamy. Jeśli zdołamy to zrobić, odniesiemy sukces nawet mimo braku awansu - wyjaśniał.
- W poprzednich rozgrywkach wszystko nam wychodziło, a teraz nic nie wychodzi - przyznał Roland Juhasz. - To powoduje frustracje, reakcje kibiców, wszystko się napędza, jest coraz gorzej. Naszym zadaniem jest przełamać niemoc. Mamy młodego trenera Tamasa Petö, który nie przejmuje się porażkami, ale wkłada całe
serce w to, by nas podnieść. Piłkarze to widzą i doceniają.
Mecz Videotonu z Lechem w czwartek o godzinie 19 na Sostoi Stadion w Szekesfehervar.