- W pierwszej połowie graliśmy za wolno, ospale, brakowało nam przyspieszenia. Ale mimo to mogliśmy strzelić ze dwa gole. W drugiej połowie przyspieszyliśmy, strzeliliśmy gola po stałym fragmencie gry i kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń. Należą się brawa dla Szymona Pawłowskiego za to, że dwa razy przytomnie zachował się pod bramką rywala - mówił po meczu
Maciej Skorża.
- Cieszę się, że utrzymaliśmy chęć gry do przodu, że zespół był nastawiony na grę ofensywną. A to nie było łatwe przy bardzo mocno cofniętej Wiśle. Spodziewałem się, że stworzymy sobie więcej sytuacji bramkowych, ale nie ma co narzekać. Nie zawsze będziemy grali piękne, porywające mecze - dodał szkoleniowiec Lecha, który zdradził też kulisy dotyczące tego, kto w Lechu strzela rzuty karne. - W tym meczu wyznaczonych do tego zadania było dwóch piłkarzy: Hubert Wołąkiewicz jako pierwszy i Darko Jevtić jako drugi. Darko niestety wyperswadował Hubertowi strzelanie - opowiada trener Skorża.
W ligowym meczu z Zawiszą Jevtić karnego wykorzystał, w pucharowym spotkaniu z Wisłą jego uderzenie wybronił Gerard Bieszczad.