Dariusz Motała wyjaśnił m.in., że Panamczyk Luis Henriquez zaraz po meczu najczęściej poświęca czas swojej rodzinie, która jest zawsze obecna i biegnie często natychmiast do swojego synka Giovanniego. Zapewnił, że szanuje kibiców Lecha
Poznań i ich doping.
Kierownik poznańskiej drużyny zdradził także, że koszt zorganizowania meczu wyjazdowego - z transportem, noclegami, posiłkami dla ok. 30 osób - to mniej więcej 15-20 tys. zł. Gdyby Lech latał samolotami na mecze koszt byłby wyższy, ale za to czas podróży krótszy. Opcji podróży powietrznej jednak w Polsce za bardzo nie ma.
Jego zdaniem klub ma dobrą markę i skoro chcą się z nim wiązać gracze innych topowych klubów w Polsce, tacy jak Łukasz Trałka czy Łukasz Teodorczyk, to znaczy, że jest wypłacalny i stabilny.
Na pytanie, dlaczego Lech nie wygrał pięciu ostatnich meczów u siebie, nie potrafił odpowiedzieć. - Jestem na każdej odprawie, zgrupowaniu i nie widzę większych różnic w przygotowaniach do meczów u siebie i na wyjeździe. Naprawdę nie wiem, dlaczego tak jest. Bardzo chcemy wygrywać u siebie, w domu. Nawet bardziej niż na wyjazdach - mówił.
Najmniej problemu miał z odpowiedzią na pytanie, kto jest największym jajcarzem w "Kolejorzu". - Bez wątpienia Bartek Ślusarski. Pod tym względem jest już królem strzelców - przyznał.
Wśród zabawnych sytuacji, jakie mu się przytrafiły na stanowisku kierownika zespołu, wskazał wpisanie niegdyś przez siebie do protokołu dziesięciu graczy na mecz z Polonią
Bytom. Oczywiście omyłkowo, co zdołał skorygować. Trener bytomian Dariusz Fornalak zdążył już jednak zauważyć, że Lech jest tak pewny siebie, iż postanowił wygrać z nimi w dziesięciu.
Cały materiał przygotowany przez LechTV znajduje się tutaj