Dla 40-letniego Piotra Reissa, króla strzelców ekstraklasy z 2007 roku, to może być ostatni sezon w karierze. Jak mówi, marzy o tym, by zostać jeszcze z Lechem mistrzem Polski - co nigdy mu się nie udało (nie było go w drużynie, gdy Kolejorz sięgał po tytuł w 2010 roku). Jeżeli ta sztuka uda się ekipie Mariusza Rumaka, doświadczony lechita medal i tak już otrzyma. Zagrał już bowiem w kilku spotkaniach tego sezonu.
Marzy także o golu, którego wbiłby rywalom Lecha. Na razie ta sztuka się udała jedynie w meczu sparingowym, podczas zimowych przygotowań. Na bramkę w meczu Lecha o punkty Piotr Reiss czeka od 28
września 2008 roku i pojedynku z ŁKS
Łódź, jeszcze za czasów trenera Franciszka Smudy.
W meczu z GKS
Bełchatów ulubieniec widowni był bodaj najbliżej celu. Dostał piłkę tuż przed bramką Emilijusa Zubasa, spudłował z trzech metrów. Nie mógł odżałować tego strzału. Jak mówi, to mógł być bowiem ostatni gol w jego karierze, a na dodatek - prawdopodobnie zwycięski, przełamujący fatalną passę w spotkaniach Lecha na swoim boisku.
Zaraz po meczu Piotr Reiss zaznaczał, że najbliższa noc będzie dla niego trudna, gdyż na pewno przed zaśnięciem będzie rozpamiętywał tę sytuację. - Nadchodzi teraz dla nas trudny okres. Musimy się pozbierać, a czeka nas długa przerwa w oczekiwaniu na szansę na zmazanie plamy. Grają bowiem teraz reprezentacje - mówi. Zdaniem Piotra Reissa Lechowi brakuje szczęścia i umiejętności. Sytuacje podbramkowe bowiem stwarza, nawet liczne, ale ich nie wykorzystuje.
- W poprzednim sezonie tytuł mistrzowski decydował się w ostatnich dziesięciu kolejkach. A tyle nam właśnie zostało do końca - zauważa jednak.
Tu można obejrzeć te sytuacje