Bohaterem popołudnia na stadionie w
Dortmundzie był Artjoms Rudnevs. Piłkarz, który niespełna rok temu świętował tytuł króla strzelców ekstraklasy, jako zawodnik Lecha Poznań, zdobył dwa gole dla Hamburgera SV. Łotysz trafiał w kluczowych momentach pojedynku. Najpierw niemal natychmiast odpowiedział na bramkę Roberta Lewandowskiego i doprowadził do remisu 1:1. W drugiej połowie trafił do siatki głową chwilę po tym, jak z boiska został wyrzucony obrońca HSV, Jeffrey Bruma. Hamburczycy prowadzili tylko 2:1, siły na boisku się wyrównały i gospodarze mogli liczyć na zdobycie choćby punktu. Wtedy jednak Artjoms Rudnevs zdobył gola na 3:1. Już w ostatnich sekundach bramkę na 4:1 uzyskał Heung-Min Son - dla Koreańczyka było to także drugie trafienie w tym spotkaniu.
Łotewski napastnik ma już na koncie dziesięć goli strzelonych w swoim debiutanckim sezonie w Bundeslidze. To naprawdę świetny
wynik, a przecież runda wiosenna w Niemczech rozpoczęła się niedawno.
Borussia została rozbita, a przecież ten mecz tak dobrze się dla niej rozpoczął. W 17. minucie były snajper Kolejorza Robert Lewandowski sam wypracował sobie sytuację i pokonał bramkarza z Hamburga strzałem między jego nogami. To jego 14. gol w sezonie. Niespełna kwadrans później reprezentant Polski dostał kontrowersyjną czerwoną kartkę za odepchnięcie Rafaela van der Vaarta.
W 59. minucie z boiska został też usunięty Jeffrey Bruma, brat Marciano Brumy, który ubiegłej jesieni rozegrał pięć spotkań w barwach Lecha Poznań. Potem trafił do półamatorskiego zespołu w
Holandii - Rijnsburgse Boys.