Henrik Ojamaa, 21-letni Estończyk ze szkockiego klubu FC Motherwell, ma wkrótce przejść do Lecha. Nie będzie to jego pierwszy kontakt z polskim klubem. Śląsk
Wrocław testował go w grudniu, tuż przed ważnym meczem ligowym z Górnikiem Zabrze. Według planów, testy miały trwać tydzień, jednak po trzech dniach trener Orest Lenczyk odesłał Estończyka oraz jego menedżera do domu.
Ojamaa wyjechał do Szkocji, od stycznia związał się z FC Motherwell. Zaczął regularnie otrzymywać powołania do reprezentacji Estonii, w sierpniu w jej barwach wystąpił od pierwszej minuty w meczu z Polską. Był wyróżniającym się, może nawet najlepszym piłkarzem swojego zespołu, który w reprezentacyjnym debiucie nowego selekcjonera Waldemara Fornalika pokonał biało-czerwonych 1:0. Silny, mocno zbudowany gracz ze swobodą dryblował między Marcinem Wasilewskim i Damienem Perquisem. Szkoccy dziennikarze z gazety Daily Express twierdzą, że właśnie wtedy Ojamaa wpadł w oko skautom i trenerom Lecha
Poznań.
Dlaczego teraz Szkoci sprzedają go do Lecha? Powód jest prosty - pieniądze. FC Motherwell jest wiceliderem szkockiej ekstraklasy (prowadzi w niej Celtic Glasgow), ale jego kondycja finansowa pozostawia wiele do
życzenia. "To smutny dzień. Będziemy tęsknić za nim, ale potrzebujemy pieniędzy" - piszą na Twitterze kibice FC Motherwell. Według nieoficjalnych informacji, Lech zaproponował za gracza 165 tys. funtów (200 tys. euro), Szkoci oczekiwali 225 tys. funtów (275 tys. euro). Do porozumienia doszło i Lech zapłaci za piłkarza 170 tys. funtów (210 tys. euro).
Zobacz, co o transferze pisze Daily Express