Michniewicz odnosi się w ten sposób do postawy bramkarza Grzegorza Kasprzika i lewego obrońcy Seweryna Gancarczyka. Ten pierwszy
jest rewelacją I ligi i we Flocie Świnoujście w siedmiu meczach nie wpuścił gola, ten drugi - imponuje postawą w Górniku
Zabrze. -
Poznań, podobnie jak Warszawa, nocą też ma swoje uroki i można w nim zginąć. A powiedzmy 100 km dalej takich pokus nie ma i wtedy zawodnik inaczej pracuje. Każdy jednak potrzebuje zaufania. W Górniku Zabrze Gancarczyk został przyjęty z otwartymi rękami, bo był za darmo i nie chciał za dużo kasy. Podobnie było w Świnoujściu z Kasprzikiem. Taki kredyt zaufania mieli też w Lechu 6-8 lat temu Wilk i Ślusarski, kiedy wchodzili do zespołu . Teraz łatwiej mają młodsi kupieni w ostatnich okienkach transferowych, a starzy wychowankowie muszą pokazać, że są od nich lepsi - opowiada Michniewicz. Były trener Lecha odnosi się też do poniedziałkowego meczu Lecha z GKS
Bełchatów, wygranego przez Kolejorza 1:0. Jedynego gola w
Bełchatowie strzelił Bartosz Ślusarski po dośrodkowaniu Jakuba Wilka. - Kuba nie jest sprinterem, ale jeśli chodzi o dokładność jego dośrodkowań, to w ekstraklasie trudno znaleźć od niego lepszego. Potrafi co do centymetra wrzucić piłkę koledze. Znają się od lat ze "Ślusarzem", więc Bartek wiedział, gdzie spadnie piłka. Wywalczył sobie pozycję do strzału i świetnie wykończył akcję - analizuje Michniewicz.
Więcej -
tutaj.