Gdy trzy lata temu przychodził do Lecha Poznań, miał za sobą burzliwą przeszłość, której najmniej chlubnym fragmentem był udział w pobiciu chłopaka i 16-miesięczny pobyt w więzieniu. W Poznaniu miał być bramkarzem na długie lata. Od początku wskoczył do podstawowego składu, ale zagrał w zaledwie ośmiu meczach. Potem odniósł kontuzję, ale zdążył z Lechem zostać mistrzem Polski. Po mistrzowskiej gali został gwiazdą internetu. Kamera uchwyciła go, gdy miał problem z utrzymaniem pionu na scenie.
W Lechu z każdym tygodniem jego pozycja słabła, trafił wreszcie do poznańskiego "Klubu Kokosa". Odsunięto go od treningów z pierwszą drużyną, kazano stawiać się na zajęciach we Wronkach. Kontraktu rozwiązać nie chciał - wolał przeprowadzić się do Wronek, by mieć bliżej na rozpoczynające się skoro świt treningi. Ćwiczył sam. Miał trafić do bydgoskiego Zawiszy, ale z transferu nic nie wyszło. Wreszcie zimą ostatecznie rozstał się z Lechem.
Trafił do Floty
Świnoujście, gdzie trenerem bramkarzy jest znany z gry w Hutniku
Kraków i Pogoni
Szczecin Siergiej Szypowski. To on zaordynował Kasprzikowi ostry trening niezbędny do tego, by zawodnik pozbył się nadwagi. Efekty są piorunujące - Kasprzik stał się bohaterem świnoujskich kibiców, gwiazdą zespołu i pewnym punktem drużyny. W tym sezonie ligowym jeszcze ani razu nie przepuścił piłki do bramki, a jego Flota prowadzi w lidze. W sobotę były lechita grał w
Gdyni, w meczu z Arką. Goście wygrali 1:0.
Czy Kasprzik w barwach Floty znów zagra w ekstraklasie? Jest z tym pewien problem. "Wyspiarze" niemal każdy sezon w I lidze zaczynają wyśmienicie, by wiosną przegrywać mecz za meczem...