Dla Wołąkiewicza gra na prawej obronie była zmianą pozycji, bo do tej pory trener Mariusz Rumak widział dla niego miejsce na środku defensywy, gdzie grał w parze z Marcinem Kamińskim. Tym razem było inaczej. - O Adrianie Picie wiedzieliśmy tyle, że ma mocne i celne dośrodkowania z lewej nogi zarówno w pełnym biegu, jak i ze stojącej piłki. Z biegu nam nie zagroził, z rzutu wolnego już tak. Nie da się ukryć, że mam jakiś udział przy tym straconym golu, bo nie trafiłem czysto w
piłkę próbując ją wybić. Tak to już jest, że jak chcesz naprawić błąd kolegi, to czasem sam popełniasz następny - mówił po meczu Wołąkiewicz. - Z minuty na minutę było widać jak podnosimy się w tym meczu, jak zaczynamy panować na boisku. I szkoda tylko, że zabrakło nam drugiego gola - dodał.
Lech miał najkrótsze wakacje latem i jako pierwszy polski zespół rozpoczął sezon meczem z Żetysu Tałdykorgan już
5 lipca. - To prawda, mamy bardzo intensywne lato. Teraz wracamy do Poznania, musimy odpocząć, zregenerować siły i przygotować się do rewanżu. W
Poznaniu musimy być jeszcze bardziej skoncentrowani - uważa obrońca Lecha.